Życie na farmie toczy się ustalonym rytmem. Zwierzęta pracują, by pomnażać dobrobyt. Koguty pieją, kury niosą, konie ciągną, krowy i kozy dają, owce same się strzygą. Nawet koty dobrowolnie ograniczyły swoje drzemki i polują 4 godziny dziennie z przerwą na obiad.
Tylko Azor wyłamuje się nieco z tego reżimu. Szczeka nie wtedy, gdy zbliża sie ktoś obcy. Azor szczeka na mieszkańców farmy. Niektórych. Tych, których uważa za nieczystych.
Przed laty panoszył się bowiem w okolicy zły wilk. Azor tropi dziś potomków wilka. Twierdzi, że każdy, kto od wilka pochodzi, jest na zawsze skażony imperatywem szkodzenia farmie. Im bardziej ktoś zaprzecza, jakoby, tym bardziej dowodzi, że jest winny.
Znalazł już Azor wilczego antenata w rodzinach kilku kur, jednej krowy, trzech koni i jednej kobyły, a ostatnio odkrył, że od wilka pochodzą dwie lub nawet trzy owce. Kotów nie prześwietla, bo z góry zakłada, że wszystkie są wilczym pomiotem.
Zajrzały koty w papiery, badania DNA zrobiły. Wyszło jak wół, że Azor synem wilka jest. Oburzył się wtedy Azor wielce, jak można porządnym zwierzętom tak grzebać w życiorysach i oglosił, że jego czyny świadczą, iż zawsze tylko dobro farmy miał na względzie.
PS. Koty ukuły wtedy powiedzenie:
Po kociemu to sie rymuje.
PS2. Okazuje się, że ktoś to już kiedyś narysował, a nie znałem. Via Twitter. Oryginał tutaj.
To o domu? obecnej władzy? Wałęsie? czy polityce światowej?
Wszelkie podobieństwa Azora do posła prokuratora Piotrowicza są absolutnie przypadkowe.
Jak mawiali onegdaj komentatorzy sportowi(ze szczególnym uwzględnieniem tzw. Wyścigu Pokoju):
Wolska to cudowne dziecko dwóch pedałów.